Tłumaczenia w kontekście hasła "widzisz pod powierzchnią" z polskiego na angielski od Reverso Context: To co widzisz pod powierzchnią kiedy studiujesz kogoś dokładnie tak jak to robi artysta.
Pod powierzchnią (film 2006) w TV - najbliższe emisje + Obserwuj W najbliższym czasie nie ma w telewizji żadnych emisji: Pod powierzchnią (film 2006) Uwaga! Informacje na temat poprzednich emisji znajdują się niżej na stronie. Reklama Opis filmu Pod powierzchnią (film 2006) Opuszczony dom nad jeziorem. Środek lata. Spotkanie przyjaciół, Piotra (Zbigniew Kaleta), Izy (Beata Kozikowska), Michała (Tomasz Karolak) i Ani (Magda Boczarska), byłoby zapewne jednym z wielu, gdyby nie głęboko skrywane namiętności. Każdy z nich na swój sposób przekona się, jak cienka jest granica między iluzją a rzeczywistością. A pod powierzchnią tej rzeczywistości odkryją świat, którego istnienia się nie spodziewali. Na stronie Pod powierzchnią (film 2006) znajdziesz Strona zawiera informacje na temat godzin emisji (czyli kiedy leci) dla Pod powierzchnią (film 2006). Jeżeli stacje telewizyjne planują w najbliższym czasie nadać audycję (premiera, powtórki) w sekcji najbliższe emisje umieszczone są informacje na temat jakiego dnia, o której godzinie oraz na jakiej antenie można obejrzeć program. W przypadku braku Pod powierzchnią (film 2006) w ramówkach jakiekogokolwiek kanału wyświetlona jest lista poprzednich emisji z ostatnich 30 dni. Brak informacji na temat poprzednich i przyszłych wyświetleń oznacza, że żadna z ponad 180 stacji obecnych w programie telewizyjnym nie nadawała audycji i nie planuje tego w najbliższym czasie. Na stronie znajdują się informacje na temat tego kiedy będą powtórki lub kiedy będzie powtórka audycji Pod powierzchnią (film 2006). Poprzednie emisje Pod powierzchnią (film 2006) w telewizji Emisja Pod powierzchnią (film 2006) miała miejsce: 2018-01-27 23:55 Pod powierzchnią Czas trwania: 74min. / Polska / 2006 / Thriller 2018-01-26 01:40 Pod powierzchnią 2018-01-10 04:05 Pod powierzchnią Reklama 2018-01-09 02:05 Pod powierzchnią 2017-12-24 04:30 Pod powierzchnią 2017-12-23 02:05 Pod powierzchnią 2017-12-08 00:10 Pod powierzchnią 2017-12-06 02:55 Pod powierzchnią 2017-11-26 02:05 Pod powierzchnią 2017-11-24 04:25 Pod powierzchnią 2017-10-26 23:55 Pod powierzchnią 2017-10-25 01:30 Pod powierzchnią 2017-10-16 00:30 Pod powierzchnią 2017-10-15 01:45 Pod powierzchnią 2017-09-15 22:05 Pod powierzchnią Reklama 2017-09-13 23:40 Pod powierzchnią 2017-09-07 03:55 Pod powierzchnią Czas trwania: 75min. / Polska / 2006 / fabularny, thriller 2017-09-03 02:55 Pod powierzchnią 2017-08-22 22:10 Pod powierzchnią 2017-08-21 23:45 Pod powierzchnią 2017-07-31 00:10 Pod powierzchnią 2017-07-30 01:00 Premiera Pod powierzchnią Reklama Informacje dodatkowe o Pod powierzchnią (film 2006) Film Pod powierzchnią (film 2006) z roku 2006.
GŁÓWNE RODZAJE SKAŁ I SUROWCE MINERALNE POLSKI. Ze względu na sposób powstania, skały dzielą się na trzy podstawowe grupy: magmowe, osadowe i przeobrażone, czyli metamorficzne. Można spotkać również określenie – skały krystaliczne. Obejmują one skały magmowe i część skał przeobrażonych. SKAŁY MAGMOWE. Skały magmowe WiadomościPowrót do listy wtorek, 4 grudnia 2018 "Pod powierzchnią" Mamy specjalną niespodziankę dla fanów serialu "Pod powierzchnią"! Przegapiliście wszystkie odcinki? Nic straconego! Już od środy, o godzinie 20:00, będziecie mogli zobaczyć na antenie TVN7 wszystkie odcinków serialu!Namiętności, których nie potrafimy okiełznać. Tajemnice kryjące się za zamkniętymi drzwiami naszych domów. Kłamstwa, które niszczą nas samych. Nowy serial obyczajowy „Pod powierzchnią” to próba odpowiedzi na pytanie, jak dobrze znamy tych, których kochamy. „Pod powierzchnią” to opowieść o czwórce bohaterów. Każdy z nich zmaga się ze swoimi problemami, lękami czy powierzchnią: Aleksandra KostrzewaPod powierzchnią: Bartłomiej TopaPod powierzchnią: Magdalena BoczarskaPod powierzchnią: Łukasz Simlat Komentarze (1)pokaż wszystkie komentarzeukryj najgorzej ocenianepokaż wszystkie komentarzePomoc | Zasady forumPublikowane komentarze sa prywatnymi opiniami użytkowników portalu. TVN nie ponosi odpowiedzialności za treść artykuł:11 lutego: Opętany
Szybka powtórka przed egzaminem. Dzień 4. Strona 4 z 21 Zadanie 6. Zapoznaj się z fragmentami komiksu Akcja pod Arsenałem. Źródło: Sławomir Zajączkowski, Krzysztof Wyrzykowski, Akcja pod Arsenałem, seria wydawnicza W imieniu Polski Walczącej, tom 3, Oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie,

Przyjaciel mój już od kilku lat jeździ na sumy do Włoch na rzekę Pad. Mówił, że nie miał tam szczęścia do dużych ryb, chociaż wiele o nich słyszał. Jego największy sum miał półtora metra, ale widział, jak inni łowili sztuki mające ponad dwa metry. W tym roku znów się tam wybierał i zaprosił mnie na wspólny wyjazd. Grzechem byłoby nie skorzystać. Szybko zorganizowaliśmy ekipę, żeby pojechać jednym samochodem, za którym ciągnęliśmy łódkę. W połowie kwietnia zjawiliśmy się nad Padem w miasteczku Ficarolo. Na dzień dobry kupiliśmy licencje. Za trzy miesięczne pozwolenia na łowienie w Padzie trzeba było zapłacić 46 euro. Zakwaterowaliśmy się na dzikim biwaku. Specjalnych wygód nie było, ale biwak znajdował się tuż nad wodą i nic nie kosztował. Kiedy urządzaliśmy obóz, zjawili się karabinierzy, czyli włoscy policjanci. Najpierw sprawdzili pozwolenia na wędkowanie, potem spytali, czy jesteśmy Węgrami. Kiedy usłyszeli, że przyjechaliśmy z Polski, to się uśmiechnęli. Oznajmili nam, że Polacy są nad Padem lubiani, bo przestrzegają miejscowych zwyczajów i nie zabierają dużych sumów. Zabierania dużych ryb nikt wprawdzie nie zakazuje, ale jest to niemile widziane. Na obiad lub kolację wystarczy sum krótszy niż metr, większe niech wracają do wody. Węgrzy zabierają wszystkie złowione ryby, dlatego są skrupulatnie sprawdzani. Karabinierzy tylko szukają okazji, żeby się do nich przyczepić. Na przykład nie pozwalają im biwakować na dziko i wysyłają ich na płatne kempingi. Z karabinierami lepiej nie zadzierać, bo nad rzeką są codziennie i częstymi kontrolami potrafią uprzykrzyć życie. Ale jeżeli kogoś znają z dobrej strony, to nie przeszkadzają w łowieniu, tylko z daleka pozdrawiają. Pierwsze dni to był dla mnie szok. Nad Pad przyjechałem łowić duże sumy, lecz spodziewałem się także innych drapieżników. Tymczasem przez prawie trzy dni nie złowiliśmy żadnej ryby i nie mieliśmy ani jednego brania. Tragiczny to wynik, bo sześć osób łowiło po 10 godzin dziennie z krótką przerwą na obiad. Jedyną naszą zdobyczą był półmetrowy cefal, który zaczepił się za bok. Jest podobny do naszego klenia, ale smaczniejszy, więc wzięliśmy go na patelnię. W ciągu pierwszego dnia, była to niedziela, łowiliśmy tylko na spining. Echosondą szukaliśmy dołów z rybami. Znajdowaliśmy je i było widać, że wśród wielu ryb są również duże. Sumiennie obrabialiśmy te doły i to różnymi przynętami, ale podczas całodziennej orki żaden z nas nie miał nawet puknięcia. Wieczorem, na naradzie, zdecydowaliśmy się na troling, bo ta metoda pozwala szybko spenetrować duży obszar i znaleźć żerujące ryby. W poniedziałek obławialiśmy różne łowiska: rynny, głębokie doły, płytsze blaty, spady przy brzegach i leżące w wodzie drzewa. Używaliśmy różnych przynęt, żeby łowić przy dnie, w toni i pod powierzchnią. Gdy na sondzie zobaczyliśmy dużą rybę, to zawracaliśmy łódkę i przepływaliśmy nad nią kilka razy. Napracowaliśmy się solidnie, ale wyniki były takie jak dzień wcześniej, czyli zerowe. A miało być tak pięknie!Humory poprawiły nam się we wtorek po południu, kiedy zobaczyliśmy pierwszego włoskiego suma. Na wobler Rapala DT złowili go koledzy z drugiej łodzi. Miał 197 cm długości i ważył 70-80 kg. Nazajutrz, po czterech dniach łowienia, w końcu i my mamy pierwsze branie, na wyjściu z głębokiego ośmiometrowego dołu na czterometrowy blat. Arkadiusz Gajewski, kompan na tej wyprawie (drugim był mój ojciec), łowił głęboko schodzącym woblerem Robinson GoodFish Diver. Arek właśnie wyciągał woblera do powierzchni (nie chciał, żeby uderzył w dno, bo wcześniej w takiej sytuacji w innych woblerach połamały się stery), kiedy nagle on się zatrzymał w toni. Wyglądało to na zaczep, ale po kilku sekundach ryba ruszyła. Na pewno był to duży sum, bo na początku robił co chciał i nie dał się dociągnąć do łódki. Niestety, spiął się już po kilkuminutowym holu. W czwartek mieliśmy więcej szczęścia. Branie nastąpiło w rynnie o głębokości około pięciu metrów. Po zacięciu mój kolega powiedział, że to mała sztuka, bo idzie do łodzi. Ostrzegłem go, żeby uważał. Parę sumów w życiu złowiłem i wiem, że często stosują takie sztuczki. Dopiero kilkanaście metrów od łódki sum zaczął walczyć. Przez cały czas trzymał się przy dnie i nie dawał się od niego oderwać. Pierwszy raz pokazał się po dziesięciu minutach, a po dwudziestu dał się podholować do burty. Klepnąłem go w łeb, żeby sprawdzić, czy jest gotowy do podebrania. Miał jeszcze siłę. Wystraszył się i uciekł w głębinę. Ale był już zmęczony, więc po chwili znów znalazł się przy łodzi. Powtórka z rozrywki, czyli blaszka w łepetynkę i odjazd na kilkanaście metrów. Kiedy przestał reagować na uderzenia, ręką w rękawiczce chwyciłem go za żuchwę. Podniosłem go, a w zasadzie wciągnąłem łeb do łodzi, reszta ciała sama się do niej wśliznęła. Na pobliskiej plaży zmierzyliśmy swoją zdobycz. Sum miał 185 cm długości i był bardzo gruby, mógł ważyć około 60 kg. Zrobiliśmy sobie z nim serię zdjęć. Na początku baliśmy się go trzymać w rękach, ale był tak zmęczony, że się nie ruszał i znakomicie pozował. Potem wrócił do rzeki. Poruszaliśmy nim przez 2-3 minuty, żeby woda omywała mu skrzela. Kiedy nabrał sił, machnął na pożegnanie ogonem i dnia mieliśmy kolejnego suma. Zaciął go Arek. Branie nastąpiło w głębokiej na osiem metrów rynnie, niedaleko leżących w wodzie drzew. Sum zaatakował woblera, który szedł 2-3 metry nad dnem. Wcześniej na echosondzie zobaczyłem dużą rybę i ostrzegłem kolegów, że za chwilę można się spodziewać brania. Uderzenie było potężne. Kij wygiął się w pałąk, a potem nastąpił długi odjazd. Co do gatunku i rozmiarów zaciętej ryby nie było wątpliwości. Skierowałem łódź na środek rzeki i odciągnąłem suma od zaczepów. Ten także chodził przy dnie i nie dawał się podciągnąć do góry. Walczył trzymając się środka rzeki, nie uciekał w zaczepy. Pierwszy raz pokazał się po dwudziestu minutach, na drugie wyjście czekaliśmy ponad kwadrans. Od razu było widać, że od wczorajszego jest dużo większy. Stawiał znacznie mocniejszy opór. Przy wędce zmienialiśmy się co kilka minut, jedna osoba chyba by tego nie wytrzymała. Hol trwał ponad godzinę. Kiedy zmęczony sum wyłożył się przy burcie, podebraliśmy go we dwójkę. Naszą walkę z rybą obserwowali z brzegu karabinierzy. Kiedy sum znalazł się w łódce, zapytali, co zamierzamy z nim zrobić. Popłynęliśmy na najbliższą plażę, akurat przebywali tam Hiszpanie, i zrobiliśmy serię pamiątkowych zdjęć. Sum miał 216 cm długości, jego wagę karabinierzy ocenili na 80-90 kg. Stracił znacznie więcej sił niż jego poprzednik i dochodził do siebie przez kilkanaście minut. Na pożegnanie złapał mnie za rękę, pokaleczył i odpłynął. Jestem testerem sprzętu w firmie Robinson, pomagam projektować wędziska spiningowe. Wyprawę na sumy potraktowałem jako sprawdzian wytrzymałości sprzętu. Ryby miały być duże, więc na Pad zabrałem sprzęt morski: wędziska o długości 2,7 m Xenon Sea Wolf z wklejoną szklaną szczytówką i masie wyrzutowej 50-180 g, kołowrotki Gamer, plecionkę o wytrzymałości 50 kg. Sprzęt sprawdził się rewelacyjnie, bez problemu wytrzymał siłowy hol dwóch sumów ważących po kilkadziesiąt kilogramów. Wszystkie brania mieliśmy na woblery Robinson GoodFish o nazwie Diver, podobne do Rapali DT. Divery to woblery tonące, długie na 7,5 cm, ważą 20 g. Najlepsze ubarwienie to zielony grzbiet i żółte boki z ciemnymi paskami. Podczas trolingowania schodziły od trzech do siedmiu metrów w zależności od tego, na jak długiej lince były wypuszczane. Egzemplarze kupione w sklepie zaopatrzyłem w mocniejsze kółka łącznikowe i kotwice. Na początku nie miałem do nich zaufania, bo druciane oczko do wiązania linki jest zatopione tylko w plastykowym sterze. Bałem się, że podczas holu ryby ważącej kilkadziesiąt kilogramów ster trzaśnie lub wyrwie się z korpusu. Moje obawy rozwiały się po złowieniu pierwszego dużego koniec trochę o kosztach. Tygodniowy wyjazd na Pad, bez jedzenia, kosztował mnie, z licencją, osiemset złotych, czyli kilka razy mniej niż wyprawa z biurem podróży. Już myślę o następnym wyjeździe. Tomasz Kurnik, Kędzierzyn-Koźle

Pod powierzchnią. 2 grudnia 2018, 22:30 "Pod powierzchnią": Maciek spotyka się z Jankiem! Maciek spotyka się z Jankiem, który czeka na niego przed szkołą

Bassowy ban nie wyrwany z łowienia, w jednym z najlepszych okresów, głownie ze względu na dość stabilną pogodę, a przez to i niski poziom na rzekach, co zwykle równa się brak wędrownych łowić nie wolno, łosie nawet jak są to pochowane po dołkach. Co zostaje? Albo pollocki ze skałek, których w okolicy raczej niestety nie ma, albo trocie w estuarium, które są tematem do ugryzienia, albo, na szybko.. - duch?C'mon standerus, cliche aż dupa boli...No niestety, mają w sobie te ryby coś przedziwnego. Już nie chodzi o totalne ignorowanie wszelkich możliwych przynęt. O przepływanie stadkiem w odległości 5 metrów od razem trafiłem na cwaniaka, który ewidentnie człowieka się nie wody wystawała część grzbietu, kiedy opalał się między glonami. Woda po kolana, kilka metrów od brzegu i na oko 50cm mullet sobie stoi pod powierzchnią i zerka na mnie, na muchy, na płynące po niebie chmury i ani chybi oddaje się rozważaniom koło niego pół pudła much i zero reakcji, nawet drgnięcia. Na nić smakowite krewetki uv, na nic wzory podpatrzone u wędkarzy duńskich, brytyjskich czy lokalnych. Zlew totalny i skradam się do dziada, po 5m, 3m... 2m... Wydaje się o dość nieprawdopodobne, że można sobie bezkarnie rybie nad głową stanąć, spod sznura nimfami przed pysk podstawić i ryba nie zareaguje ucieczką. Wędką ją po łbie delikatnie postukuję i nadal nic. Zdechła czy jaka cholera?Podbierak w rękę i do dziada. Jednak okazuje się, ze metr to jest jego granica komfortu i po prostu odpływa. Zero paniki, tylko kilka leniwych ruchów ogonem i znów jest 10m ode mnie. Wyciągam aparat i powtarzam skradanie. I znów mogę mu stanąć praktycznie nad głową i nadal ryba wydaje się zanurzam wędkę w wodzie, dotykam nią stwora, a stwór nie reaguje. Dopiero kiedy przyciskam go szczytówką mocniej i zanurzam kilkadziesiąt cm odpływa, znowu , jakby odganiał uprzykrzoną muchę. A niby taki predator ze mnie i pogromca żyjątek...Ta akcja powtarza się kilka razy, wreszcie ryba, czy czując ruszający przypływ, czy też znudzona moimi zalotami, wreszcie, bez słowa na pożegnanie - odpływa wgłąb zatoki, tym samym co wcześniej leniwym później pojawiają się jej towarzysze i widzę jak przez płycizny, wodę miejscami po kostki, przechlapują się srebrne z tego dzisiaj nie będzie.

Ojciec Mateusz: premiera - czwartek 20.30, powtórka - w TVP Seriale, sobota 21.30 Rolnik szuka żony: premiera - niedziela 21.05, powtórka - sobota 18.30 Premierowe odcinki i powtórki seriali

Luca jest morskim stworzeniem, żyje pod wodą, a jego codzienność to wypasanie rybek i pilnowanie, by źli ludzie ich nie złowili. Rodzice przestrzegają Lucę przed powierzchnią, gdzie czyha na niego wiele niebezpieczeństw. Pewnego dnia Luca poznaje Alberto – chłopak też jest morskim stworzeniem, ale dużo czasu spędza na suchym lądzie, gdzie mieszka w wieży i bawi się całymi dniami. Alberto namawia Lucę, by ten wyszedł z nim na powierzchnię. Okazuje się, że jest tam nie do końca tak, jak opisywali to rodzice… Luca to animowany film Pixara opisywany jako komedia fantasy. Animacja debiutowała na ekranach kin w 2021 roku. W polskim dubbingu usłyszymy Alberta Moisa, Karola Kwiatkowskiego, Alicję Wachocką, Michała Meyera, Katarzynę Kozak czy Artura Dziurmana, a także Elżbietę Romanowską, Jarosława Boberka i Stefano Terrazzino. Główny bohater jest morskim stworzeniem – trochę jakby syreną, ale jego ciało całe pokryte jest łuskami. Gdy wynurza się na powierzchnie, przybiera ludzką postać. Początkowo Luca jest niepewny, bo pamięta, co mówili mu o ludziach rodzice, dlatego ostrożnie działa na suchym lądzie. Z czasem zaczyna uczyć się nowych rzeczy i odkrywać nieznane wcześniej przyjemności – zaskakuje go na przykład smak lodów. Luca musi jednak uważać, bo każda kropla wody może zdradzić, że nie jest on ludzkim chłopcem. Luca to film o przyjaźni i poszukiwaniu swojego miejsca w życiu. Główny bohater uczy się, by iść własną drogą, a nie korzystać z utartych ścieżek, które kreślą przed nim rodzice. Luca zderza się ze światem, którego nie zna, uczy na błędach i poznaje, czym jest przyjaźń. Pierwszy raz ma okazję samodzielnie zrewidować poglądy dotyczące ludzi i życia na powierzchni. Ma marzenia, lecz także obawy. To także animacja, która pokazuje, jak działają zazdrość i lojalność. Luca i Alberto zaprzyjaźniają się, mają wspólne plany, lecz gdy poznają Giulię, ich paczka zaczyna się nie tylko rozrastać, lecz także pojawiają się pierwsze zgrzyty. Alberto chciałby mieć Lucę tylko dla siebie, a jego z kolei interesuje ludzki świat, o którym opowiada mu dziewczynka. Jednak przyjaźń zwycięża, a bohaterowie odkrywają, co naprawdę jest w życiu ważne. Pokazano tu też zasady gry fair play. Trudny wyścig, w którym biorą udział bohaterowie, wymaga współpracy, lecz niektórzy dla wygranej są w stanie zrobić wszystko. Brudne zagrywki, przechwałki i podrzucanie kłód pod nogi powodują, że niektórzy się poddają, inni jednak walczą wbrew wszelkim przeciwnością. W Luce nie zabrakło też prezentacji stereotypowego myślenia. Ludzie nie wiedzą nic o potworach morskich, tak samo jak morskie stworzenia nie mają bliskich kontaktów z ludźmi. Każda grupa stworzyła na temat drugiej jakiś obraz, który nie jest zgodny z prawdą, lecz nikt nie weryfikuje tego, jak jest w rzeczywistości. Wzajemna niechęć, strach przed drugą stroną nakręcają spiralę niechęci i nienawiści. Luca to niesamowicie kolorowy, barwny film familijny – taki skrojony wprost na lato i wakacje. Jest zabawny, chociaż mam też dwa zarzuty wobec niego. Wizualnie nie do końca mi się podobało, postacie były jakieś takie kanciaste i nierealne. Problemem były też – według mnie – włoskie wstawki w wypowiedziach bohaterów. Nie rozumiałam ich, a co dopiero mówić o młodych widzach, którzy zdecydują się na seans tej animacji. Można je było tłumaczyć w napisach lub pominąć całkowicie. Luca to wakacyjne kino w pełnym tego słowa znaczeniu. Kolorowy, dowcipny, ciekawy i wciągający, niemęczący, ale z treściami, które dają do myślenia. Warto zobaczyć!

Po wydarzeniach na szkolnym balu życie Marty, Bartka, Oli i Maćka diametralnie się zmieniło. Pod powierzchnią sezon 2. - odcinek 1. - Magdalena Boczarska (Marta Gajewska) Gajewska dwa tygodnie po ciężkiej operacji wychodzi ze szpitala i występuje o rozwód z Bartkiem. Godzi się ze śmiercią synka - Maksa i pierwszy raz odwiedza jego
{"type":"film","id":810069,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/serial/Pod+powierzchni%C4%85-2018-810069/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum serialu Pod powierzchnią 2018-11-03 11:05:00 ocenił(a) ten serial na: 8 Mam pewna teorię. Kazdy odcinek zaczyna się "przyszloscia". Czyli Wiemy mniej wiecej co sie wydarzy. Wszyscy myslimy (przynajmniej Ja) ze to Ola. Pan Dyrektor jest mega dziwny. Po jednym spotkaniu zakochal sie w Oli? Po 1 jest dojrzalym mezczyzna na "stanowisku" po 2 Ola wizualnie kompletnie do niego niepasuje. Wydaje Mi sie, ze On rozkochuje Ja w sobie zeby potem doprowadzic wlasnie do zbrodni zony. Dziecko pewnie zyje z jego "kochanka" a On chce sie pozbyc zony a Ola glupia i naiwna poniesie kare. atomuffka Może tak być atomuffka Zastanawia mnie to , czy retrospekcja podczas przesłuchania była prawdziwa, czy to była wersja umówionych wcześniej faktów na potrzeby sprawy przez opiekunkę i Bartka. Na pytanie "czy ma pani dzieci" opiekunka lekko się zawahała z odpowiedzią... Atusia13 Moim zdaniem w sprawę zaginięcia dziecka zamieszana będzie ta przyjaciółka Marty Gajewskiej. Cały czas powtarza Gajewskiemu, że kiedyś popełnili wielki błąd a teraz to co się dzieje jest to właśnie kara za to. Romansu raczej nie mieli bo już byłoby tych romansów za dużo. Opiekunka może o niczym nie wiedzieć i ona myśl, że dziecko się utopiło. Tylko nie wiem jak połączyć to w logiczną całość bo niemożliwe jest żeby dziecko było u tej opiekunki. Jednak jestem pewny że Maks żyje. A tak wgl która opiekunka zostawia 2 letnie dziecko śpiące 5 metrów od wody a w tym czasie bzyka się z jego ojcem..I jeszcze jedna sprawa dotycząca serialu - skąd Pani policjant wiedziała, że to Janek zabił ojca? Przecież oni nie mają na to jakichkolwiek dowodów.. Jedynym świadkiem jest matka, która mówi, że to ona zabiła. Oczywiście jak ta się przyznaję to komisarz już wie, że to nie ona i zaraz zaczyna wypytywać o Janka. Matka tak wg; powinna powiedzieć, że chłop sam wypadł z tej barierki, która np. pękła, po za tym gościu był pijany i po prostu mogło go zachwiać, przewrócił się na barierkę i bach. Nikt by im tego nie udowodnił bo po prostu nie ma jak. Janek go niby wcześniej uderzył ale to o niczym nie świadczy. kris7_7 Jeśli chodzi o matkę Janka, policjantka coś wspomniała, że ta była nieprzytomna i pewnie nie wierzyła że po takim pobiciu była w stanie jeszcze popchnąć męża. Poza tym, nie jest głupia i naiwna Atusia13 ta policjantka jest tutaj najlepszą bohaterką/postacią w tym filmie wg mnie. Mogło być tak,że po prostu zapytała albo zbiła matkę z tropu. W końcu to doświadczona policjanta jest ;) A ta koleżanka Gajewskiej, co lubi Ligę Mistrzów, to na pewno coś łączy z tym dzieckiem. Sądzę, że może ona je uprowadziła albo pośredniczyła w np. sprzedaży za granice. A Gajewski coś kombinuje z tą Olą, ale jeszcze nie wiemy co ^^ Mauna_Kea 7 odc już jest. Większość przewidziała - opiekunka ma dziecko IlidanDA dzięki za spojler IlidanDA Tez juz widziałem. Na początku, mimo że serial mi się dosyć podobał to oglądając stwierdziłem że jest problem, Mam problem bo jak w końcu opiekunka zaczęła wydawać się dziwna w toku odcinka- to myślę sobie, ok będzie rozpierdziel na końcu, Marta zginie, ale dowie się że jej dziecko może zycTakie bardzo słodkie gorzkie zakończenie tylePotem stwierdziłem że jest debilne, natomiast teraz wczytuje się ok. Jest miejsce na drugi sezon nie na silePo zachowaniu Bartka w ostatnim odcinku można wnioskować że on faktycznie jest takim mistrzem intrygi (dalej nie wyjaśnione jest jaka tajemnice skrywa pigułka).Ale teraz tak. Opcji jest kilkaA) opiekunka to psycholka i porwała to dziecko, ale Bartek nie ma z tym związku. Ok spoko, ale teraz serial skręciłby tylko w kierunku sensacyjnego co już nie byłoby ciekawe, bo tak naprawdę intryga obyczajowa już się rozwiazalaB) to intryga Bartka i opiekunki, ale tego też nie widzę. Opiekunka nie przywozila dziecka do Płocka, trzyma je na wsi (u dziadków?) b1) Bartek by jeździł na wieś do dziecka co jakiś czas i Marta by nie ogarnęła? Ok, mogło nie być to pokazane w serialu, ale nie wierzę że była aż taka ameba podczas Bartek nie jeździł i nie widział swojego syna tyle czasu i nie ma z tym problemu, bo liczy się wyższy plan związku z Iga. Ale to też jest bez sensu. Bo: raz pokazywał że on też stracił dziecko i rozpacza (ok, w tej wersji jest super intrygantem ), dwa no co zaplanował sobie ze nie będzie z synem tyle i co ok, da radę, bo jakos go aż tak nie kocha? Jak go nie kocha to mu spakować plecak, zabrać kochankę i uciec w Bieszczady kręcić Watahe :)Może już nie uważam że jest debilny, ale naprawdę póki co nie widzę co się może stać w drugim sezonie żebym mógł powiedzieć "ok, to ma sens, to się układa w logiczna całość" kris7_7 Pani policjantka podejrzewala Janka z jednego oczywistego powodu, Janek zaraz po tym popełnił próbę samobójcza ac136 ocenił(a) ten serial na: 10 gohjipl Raczej powinno być napisane: podjął próbę samobójstwa lub próbował popełnić samobójstwo. ac136 Możliwe, pisałem to o 3 w nocy i gramatyka mogło lezec atomuffka Moja TEORIA sie potwierdzila w calosci :) teraz nowa teoria,na nowy sezon. Wydaje Mi sie,ze opiekunka uknuła to z kims 3. Gajewskiego zajęła sobą w domku, a jej mąż/chłopak/kochanek/brat uprowadzil dziecko. Moze SAMA nie moze miec dzieci lub jest wariatka? Bartek moze nie wiedziec,ze dziecko zyje. atomuffka Moim zdaniem Bartek wie, ze mały żyje. Trzyma przy sobie żonę i ją przekonuje o swojej krystalicznej miłości aby mieć rękę na pulsie. W jednym z odcinków opiekunka powiedziała Bartkowi aby zajął się Martą, bo inaczej wszystko wyjdzie na jaw. Tylko dlaczego to wszystko eve_ja Chodzilo o to,ze wyjdzie ich "romans" w trakcie gdy zniknelo dziecko. Zobaczymy. Duzo osob mysli,ze zamieszana jest przyjaciolka Marty. Wątpię. 74DqOn.
  • cs4dq910xm.pages.dev/114
  • cs4dq910xm.pages.dev/99
  • cs4dq910xm.pages.dev/170
  • cs4dq910xm.pages.dev/73
  • cs4dq910xm.pages.dev/329
  • cs4dq910xm.pages.dev/392
  • cs4dq910xm.pages.dev/320
  • cs4dq910xm.pages.dev/284
  • cs4dq910xm.pages.dev/86
  • pod powierzchnią kiedy powtórka